woytek13 pisze:CO do projektu to mistrzostwo, ale montowanie turbo w tym miejscu to męka! OD razu czuję moje problemy sprzed roku, gdzie musiałem dymać cały silnik od dołu żeby ściągać łapę silnika i zakładać moją customową. Tutaj trzeba będzie robić inną łapę? Czy dolot da radę ominąć tą już istniejącą?
Nie wiem, jak to wyglądało u Ciebie i jakie masz Wojtku doświadczenie z mechaniką, ale montaż turbiny w E36 na down-mouncie to nie jest wcale aż taka trudna i męcząca sprawa. Nam przykręcenie turbiny na wszystkie 4 śruby zajmuje koło 10 minut - co w porównaniu np. z kilkoma godzinami, aby przykręcić "Mistrza Mocy" u Krismax'a to ogromna różnica. Wygięliśmy sobie palnikiem klucz i zdejmujemy zawsze muszlę zimną. Generalnie mówiąc, jesteśmy bardzo zadowoleni z przejścia z top mounta na down mount - głównie ze względów praktycznych.
Właśnie ze względu na łapę silnika długo zastanawialiśmy się nad ostatecznym wyborem kolektora wydechowego. W Stanach jest kilka opcji dla żeliwnych kolektorów. Wszystkie na down mount, ale każdy z nich w trochę innym miejscu umieszcza turbinę. Wybraliśmy Treadstone dlatego, że nie trzeba przerabiać łapy. Gdyby jednak puścić 4.0" (takie ma wejście Holset Marcina), to by się rura dolotowa nie zmieściła. Łącznikiem silikonowym redukujemy do 3.0" i taka rura spokojnie się mieści - nie ma problemu. W paczce idą już do nas kolejne kolektory. Jedynym większym problemem down mountów jest nisko puszczona rura dolotowa od turbosprężarki do intercoolera. Obojętnie, czego by nie robić, i tak musi iść pod belką. Co prawda w pobliżu sworznia wahacza do belki jest właśnie takie wgłębienie, gdzie można puścić rurę, ale zawsze jest to tylko wysokość stabilizatora. Sami jesteśmy ciekawi, jak to się będzie na polskich drogach sprawować, bo szykują się nam kolejne projekty.
woytek13 pisze:Mam małe pytanie do mistrzów ceremonii uturbiania

Jak robiłem swojego padalca też miałem wątpliwości i tutaj widzę to samo. Otóż w miejscu gdzie zaczyna się downpipe, zaraz za turbo rura idzie blisko ściany grodziowej (chyba tak nazwę ten element karoserii), która to jest otulona jakimś pluszowym futerkiem, tapicerką taką

I na to fabrycznie idzie jeszcze pazłotko żeby się od wydechu nie zapaliło. Tutaj widzę, że owe sreberko też jest porwane i nie wiem czy w tym miejscu jest to jakoś groźne dla auta. Potem jak wejdzie bandaż to już raczej luzik, ale u mnie tego nie miałem i były wątpliwości czy to do końca bezpieczne
Z tymi mistrzami ceremonii nie przesadzaj już tak

. Nie wiem, jak tata, ale ja czuję, że jeszcze ogromna porcja wiedzy do zdobycia na mnie czeka. Na przykład: to strojenie doładowanych BMW na seryjnych komputerach nie daje mi spać, ale cały czas szkoda mi pieniędzy na odpowiedni chip burner.
Odnośnie osłony wydechu, o której mówisz, to moim zdaniem problemem jest sama ta osłona, a nie to, że rura idzie blisko karoserii. U taty w jego M3T downpipe Mariusza niemal leżał na tej osłonce - ciągle kopciła, kruszyła się, odpadała. W końcu ją wywaliliśmy i jak wyjęliśmy silnik to nic strasznego nam się w oczy nie rzuciło.
Pozdrawiam,
Michał.